..
Into the wild

4 | 3799
 
 
2010-05-25
Odsłon: 872
 

Into the wild

Nareszcie dotarlam na Alaske :) Po nieplanowanej nocy w Nowym Yorku, nieprzewidzianych przesiadkach w Detroit i Mineapolis, niewyspana, brudna i zobojetniala na wszytko, wysiadlam z samolotu w Anchorage. Tam z pizza i kubkiem mocnej kawy czekal na mnie Gerard. Od razu razniej sie zrobilo. Kolejna noc na lotnisku, caly poniedzialkowe przedpoludnie spedzone na zakupach: a to maty brak, termos obowiazkowo trzeba dokupic, Gerard nie ma kijkow, jedzenie, jedzienie, jedzienie...i juz w autobusie do Talkeetna. 100 mil, 2,5 godziny i wysiadamy zaskoczeni widokiem: Denali jest tuz przed nami, w pelnym sloncu, goruje nad zielona rownina; jest wielka, rozdudowana na kazdym kierunku gora, z ktorej splywa kilka lodowcow. Co chwile nad glowa przelatuja samoloty dowozace wspinaczy do bazy, badz zapchany turystami, ktorzy chca zobaczyc gore z bliska, z lotu ptaka.

   Jestesmy w miejscowosci Talkeetna. Mala wioseczka, kilka domow na krzyz, ze dwie knajpy, jeden sklep, poczta, biblioteka. Nocujemy w malym domku, ktore udostepnia nam Talkketna Air Taxi. To wlasnie oni maja zabrac nas na lodowiec Kahiltna, na ktorym znajduje sie Base Camp. Domek malutki, prywmitywnie wyposazona kuchnia, stare radio, kroe nie lapie zadnej stacji...ale jest klimat. NA stolach i podlodze porozrzucane stare magazyny gorskie, kilka ksiazek (w tym dwie po polsku, a obok kilka polskich monet:), dookola porozrzucany szpej, suszace sie ciuchy, na ganku dwa fotele wyciagniete w jakiegos samochodu. I co najwazniejsze, jest ciepla woda po prysznicem:)

 Plan jest prosty: lecimy do Base Camp, stamtad klasyczna droga - West Buttress - prubujemy wejsc na szczyt Denali 6194m n.p.m.. Pogoda od tygodnia jest dobra, wiec znajac nasze sczescie, teraz sie popsuje...specjalnie nam sie nie spieszy, pozwolenie mamy do 20 czerwca.
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd